wszystkie wytyczne znajdziecie TUTAJ :)
bazę stanowi gruby karton 10x20 cm. tło to papier MME z serii Stella&Rose, przeszyty maszynowo. dodałam też moją ulubioną taśmę Holtza. skoro mam patrzeć na niego przez cały rok, zdecydowałam się na umieszczenie moich ukochanych koronek i wygrzebałam (czytaj: przewaliłam pół pokoju, żeby znaleźć) klucz z zeszłorocznego wypadu na kiermasz staroci. przy okazji napatoczył mi się też metalowy guzik. dodałam holtzową plakietkę, a całość upięłam za pomocą metalowych zawieszek i sznurka. na koniec przykleiłam do cudnego, kordonkowego kwiatucha od Moni :*
zdecydowałam się też w końcu, wykorzystać zakupione (ładnych kilka miesięcy temu) primowskie narożniki, które popsikałam distressem vinatge photo. zresztą jest to rzecz dla mnie niezbędna, więc też podtuszowałam nim brzegi kalendarza, a później ostemplowałam holtzowskim pismem (motyw zgapiony z zeszłorocznego kalendarza ;)
dzięki temu wyzwaniu zmobilizowałam się w końcu i zastąpiłam mój stary zdzierak. niestety mimo kilkakrotnych wypadów poszukiwawczych nie udało mi się znaleźć podobnego do zeszłorocznego... brakuje mi przede wszystkim cytatów.... buuu! ale za to jest mnóstwo przepisów. to tak, na pocieszenie pewnie, żebym częściej sięgała do garów ;) można też poznać nowe imiona... chociażby dzisiejsze - Dobiegniew... musiałam sprawdzić czy to nie chochlik drukarski i... wg. tego źródła to ten, którego gniew jest zawsze proporcjonalny do sytuacji.
hmmm... to chyba tyle na ten temat ;)
po przydługawym wstępie, zapraszam do oglądania :)
bazę stanowi gruby karton 10x20 cm. tło to papier MME z serii Stella&Rose, przeszyty maszynowo. dodałam też moją ulubioną taśmę Holtza. skoro mam patrzeć na niego przez cały rok, zdecydowałam się na umieszczenie moich ukochanych koronek i wygrzebałam (czytaj: przewaliłam pół pokoju, żeby znaleźć) klucz z zeszłorocznego wypadu na kiermasz staroci. przy okazji napatoczył mi się też metalowy guzik. dodałam holtzową plakietkę, a całość upięłam za pomocą metalowych zawieszek i sznurka. na koniec przykleiłam do cudnego, kordonkowego kwiatucha od Moni :*
zdecydowałam się też w końcu, wykorzystać zakupione (ładnych kilka miesięcy temu) primowskie narożniki, które popsikałam distressem vinatge photo. zresztą jest to rzecz dla mnie niezbędna, więc też podtuszowałam nim brzegi kalendarza, a później ostemplowałam holtzowskim pismem (motyw zgapiony z zeszłorocznego kalendarza ;)
zrobiłam też przy okazji jeden książkowy. bez większych szaleństw, żeby można było go swobodnie nosić w torebce... bez obawy, że coś odleci ;)
tutaj wykorzystałam świetny papier 7gypsies Gabriel. dla mnie idealny do obicia, ponieważ nie jest zbyt sztywny, lekko się poddaje przy zgięciach i jak do tej pory (odpukać) podczas tych zabiegów, nie podarł się. dołożyłam też dwa tagi i holtzowską ramkę :) a na koniec popsikałam i pomaziałam distressem vinatge photo
jeszcze coś z serii potrzeba, matką wynalazku ;)
chciałam się z Wami podzielić moim nowym herbacianym odkryciem. mianowicie lubię czasami sobie dogodzić earl greyem z goździkami, cytryną i miodem. ale ostatnio, dość późno w nocy, nie miałam jednego ze składników... cytryny (w tym momencie zapaliła mi się żaróweczka nad głową, w końcu raz kozie śmierć... zawsze można wylać) i zamiast niej dodałam kandyzowane skórki pomarańczy :) PYCHOTA!! polecam, szczególnie na zimowe wieczory :)
pozdrawiam serdecznie wszystkich tu zaglądaczy
i życzę Wam cuuuuuuuuuuuuudownego weekendu
cudne piękności - na taki kalendarz aż miło popatrzeć! :) i dni od razu wydają się lepsze. a jako wielka herbaciara mówię DZIĘKUJĘ!! :* t koniecznie trzeba spróbować! :) :* miłego dnia życzę! :*
OdpowiedzUsuńŚwietna oprawa dla "zdzieraka" - właśnie mi uświadomiłaś, że już niedługo kończy się styczeń, a ja sobie tradycyjnie nie zakupiłam dla siebie!! te imiona, te cytaty i porady :D
OdpowiedzUsuńPięknie ozdobiona ścianka, sama przyjemność podejść i coś zerwać :D
OdpowiedzUsuńKsiążkowy też pięknie się prezentuje!
Fantastyczne oba!!! Szalenie podoba mi się ten książkowy!
OdpowiedzUsuńKochana, cudnie skomponowałaś i wykonałaś oba...szczególnie urzekające są wstemplowane kartki!!:)))
OdpowiedzUsuńświetne!
OdpowiedzUsuńJeden i drugi przepiękny !!!!! Ja chciałam też taki książkowy - tylko zastanawiam się czy sam papier się nie wytrze, pobrudzi i zniszczy zbyt szybko w torebce.. Zabezpieczyłaś Moniczko jeszcze czymś okładkę?
OdpowiedzUsuńPrzecudne! Ten torebkowy wymiata :))
OdpowiedzUsuńPiękne!!!! Torebkowy świetny!!!!!
OdpowiedzUsuńAch jaki uroczy...wspaniały!
OdpowiedzUsuńCiepło pozdrawiam*
Peninia
http://peniniaart.blogspot.com/
Prześliczne kalendarze! Urzekły mnie te wszystkie koroneczki i kluczyk - całość ma niesamowity klimat. A i ten książkowy prezentuje się niesamowicie. I wielkie dzięki za przepis na herbatkę - wypróbuję na pewno:)
OdpowiedzUsuńOba są świetne!!! Niesamowite dodatki i tak perfekcyjnie wszystko gra ze sobą - świetne!
OdpowiedzUsuńTen czar zdzieraków... bezcenny! :-) Czemu ja jeszcze nie mam zdzieraka??? ;-)
OdpowiedzUsuńTwoja wersja jest powalająca!! Tyle smaczków, szczególików, te stemplowania! Ech, siedzę z rozdziawioną paszczą i przestać się gapić nie mogę! Genialny kalendarz!!
Ten "bez szaleństw" też niczego sobie ;-)
Buziaki!!
cudne wyszły Ci te kalendarze, uwielbiam takie klimaty:))
OdpowiedzUsuńWooow... piękne są!!!
OdpowiedzUsuń:*
Ja uwielbiam w ogóle herbatę z pomarańczą - tak jak z plasterkiem cytryny, tylko zamiast cytryny - pomarańcza. A druga wersja - korzeń imbiru, goździki, pomarańcza i cytryna. Mniam :)
OdpowiedzUsuńKalendarze piękne :)
Ja kawowa jestem, herbatę piję tylko do kanapek i to niekoniecznie ale chęci mi narobiłaś a Tusia jeszcze dołożyła ;)
OdpowiedzUsuńKalendarze są śliczne a zwłaszcza ten książkowy. Robiłam już kilka podejść żeby swój oprawić ale pojęcia nie mam jak zawinąć papier na kantach grzbietu. Trudno. Zresztą z braku czasu pewnie i tak na chęciach by się skończyło ;)
książkowy "bez większych szaleństw" dla mnie idealny :)
OdpowiedzUsuńcudowne są te kalendarze. każdy szczegół budzi we mnie zachwyt. perfekcja do potęgi n.
OdpowiedzUsuńMrrr, ależ cudowności pokazujesz! Wspaniały zdzierak :)
OdpowiedzUsuńObie prace fantastyczne :) A sposob na herbatke bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło i dziękujęza dowiedziny:-) podziwiam właśnie Twoje wyczyny scrapkowe...są śliczne. Ja właśnie papierkuję kalendarz zdzierany na prezent...mogę zgapić tuszowanie boczków zdieraczka?:-) Jestem szczęśliwa bo zakupiłam Distressa vintage photo:-))) u mnie mało scrapowych smaczków bo dopiero zaczynam przygodę:-)
OdpowiedzUsuńodwiedziny miało być ;-)))
OdpowiedzUsuńa propos herbaty- bardzo lubię i skórkę dodam bom zrobiła niedawno:-)polecam też imbirowy syrop...super na mroźne wieczorki:-)
Bardzo dziękuję za odwiedziny, przyznam, że Twój kalendarz był inspiracją przy tworzeniu mojego :)
OdpowiedzUsuńOch, ależ ten drugi też piękniasty... Dopiero, głupia, go sczaiłam, bo coś ostatnio nie mam czasu zaglądać. No pychota! To chyba ta herba tak Cię natycha, bo kalendarz wygląda trochę jak moczony w naparze, he he:D Żeby ta wena (i zapas cytrusów do herbaty!)tak trwała cały rok...- Tobie, i sobie też, życzę;)
OdpowiedzUsuńprzepiękne prace tworzysz :) śliczne kalendarze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam na candy wiosenne do mnie :)